czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział 2 - Lucy Heartfillia Zwana Patronką Postępu

Wyłożona białym drewnem sala posiedzeń zarządu była wypełniona światłem popołudniowego słońca, zapachami woskowanego drewna, indyjskiego atramentu, wielkim księgozbiorem książek i nieustającym szumem potoku cyfr odczytywanym cichym kobiecym głosem


-Coraz więcej pieniędzy-pomyślała Lucy Heartfillia
-Technologia produkcji konserw ... sto trzynaście tysięcy. Nowy system palników gazowych w tym kwartale ... pięćdziesiąt siedem tysięcy. Aspiryna ... siedemnaście tysięcy. Inwestycyjne Beauty Company ... zyski doszły do ...
-Jeszcze więcej pieniędzy-pomyślała Lucy patrząc na cyferki
-... dziewięćdziesięciu sześciu tysięcy. Te maszyny do pracy sprzedają się jak ciepłe bułeczki- przez pomieszczenie przeszedł dźwięk pomruku kota- Samochody chłodne Krezus ... sto siedemdziesiąt dwa tysiące. Agrafki Kubusia Puchatka dla dzieci ... dwanaście tysięcy. Zyski huty szkła i srebra w Crokus ... dwadzieścia dziewięć tysięcy
-Wygląda na to, że ludzie polubili pić mleko w szklanych butelkach ozdobionych porcelanowymi dodatkami-pomyślała Lucy
-Światło druk Geneva ... jak dotąd osiem tysięcy.
-Cała lawina zysków!-wykrzyczała w myślach Lucy 
-Krótko mówiąc, zgromadziłam kolejny stos kasy- oznajmiła głośno swojemu kotu Happy`emu, który bawił się gęsim piórem 
Lucy odchyliła się w fotelu, stojącym w honorowym miejscu przy stole, popatrzyła się jak przez duże okna wpada salwa światła i zastanowiła się nad sprawozdaniem. To co przeliczyła wynosiło ... czterysta dziewięćdziesiąt dwa tysiące. Prawie pół miliona. To co policzyła i jaka liczbę uzyskał nie było dla niej wielkim zaskoczeniem. Zawsze miała szczęście do pieniędzy. Oczywiście dotyczyło to każdego przedsięwzięcia jakie postanowiła sfinansować, ale pewna liczba inwestycji przynosiła  tak duże zyski, że w ciągu minionych ośmiu lat jej majątek ze znacznego stał się niewyobrażalnie duży
Na widok długich rzędów cyfr bilansu poczuła dreszczyk emocji
Głęboko zaczerpnęła powietrza
-Otwórz Się Bramo Do Koziorożca: Capricorn- nie użyła kluczy, bo kluczy nie miała tylko swoją nową mocą.
Koło niej pojawił się gwiezdny Duch, który był dla niej jak ojciec, którego straciła 
-Doskonale-powiedział duch z przekonaniem- Po prostu doskonale
Na jej twarz zagościł uśmiech ulgi
-Usiądź Capri-powiedziała do Ducha i zaczekała aż usiadł- Teraz przejdźmy do interesów
Duch uniósł brwi
-Przecież właśnie tym się zajmowałaś
-Zajmowałam się stałymi inwestycjami-oświadczyła zamykając dokumenty- To mogę sama przejrzeć wieczorem. Myślę, że nadszedł czas na omówienie nowych
Capricorn zesztywniał na dźwięk tych słów i popatrzył na drzwi, przypominając sobie o ludzkim zbiorowisku, przez które musiałby się przedzierać gdyby był człowiekiem. Lucy zamierzała rozdać pieniądze. Jak zwykle.
Zdarzało się to niezmiennie po każdym z ostatnich posiedzeń zarządu Heartfillia Companies. Zapewne była to reakcja na nużące recytacje zestawień rachunkowych, może wielkość posiadania majątku wprawiała Lucy w stan oszołomienia, a może po prostu dawały o sobie znać wychowanie i dziedziczne obciążenie. cokolwiek to było, sprawiało, że po przeliczeniu nader optymistycznych sprawozdań finansowych u Lucy Heartfilli występował gwałtowny atak Filantropi. Nalegała na to, by szeroko otwarto zarówno bramu koncernu jak i skarbiec Heartfillia Companies; i zapraszała wszelakiej maści interesantów z Mangoli, by przedstawili swoje propozycje
A ci przebywali nieznacznie ochoczo. Byli wśród nich ludzie marzący o karierze finansistów, spekulanci giełdowi, niedoszli inwestorzy, reformatorzy społeczni, pośrednicy handlowi i można było by tak wymieniać w nieskończoność. Można było odnieść wrażenie, że po prostu wszyscy mają jakąś propozycję dla "patronki postępu" w Mangoli. Tego dnia już od świtu tłum mieszkańców miasta owładniętych duchem przedsiębiorczości gromadził się pod bramą koncernu Heartfilli; szczelnie wypełniając korytarz na piętrze, szerokie schody, hol na parterze i wylewał się na ulice.
Lucy odwróciła się w stronę fotela przy oknie, w którym siedział Happy. Wygodny fotel, ciepłe słońce i znudzenie wprawiło go w stan lubego odrętwienia
-Happy-zwróciła się do niego Lucy- Happy
-Coo....?- poderwał się gwałtownie mrużąc oczy w jasnym świetle
-Numery!-ponagliła
Potarł twarz, rozejrzał się, jakby starając się sobie uzmysłowić gdzie się znajduje i dlaczego jest niespokojny. Sięgnąwszy po kieliszek mleka spojrzał na nią bystrymi oczami
-Jesteś pewna, ze chcesz to zrobić?- jej kot pytająco uniósł wzrok, stawiając kieliszek na stole
-Absolutnie pewna-powiedziała wstając- Obmyśliłam znacznie lepszy sposób przyjmowania interesów. Postanowiłam urządzić ... - obecny w sali Capicorn wstrzymał oddech-... loterię
-Loterię?-Capri obrzucił ją zdziwionym spojrzeniem
-Ehhhe...-pokiwała twierdząco głową
Capricorn złapał się za głowę i popatrzył na nią niedowierzającym wzrokiem 
-Czyś ty na głowę upadła?!-wrzasnął-Loteria! Naprawdę! To jest XXI wiek, a nie XVIII. Kobieto masz dziewiętnaście lat i wymyślasz rzeczy, których by nawet niemowlak nie powiedział!
-A-ale ani-chan (Oni-cha) ... -szepnęła zrozpaczonym głosem- A-ani-cha m-mnie nie k-kocha?-zapytała dziecięcym głosem
Ten popatrzył na nią jakby postradała zmysł
-Co ty do cholery robisz?-zapytał szorstkim głosem
-A-ani-cha mnie nie k-kocha!-wykrzyczała i momentalnie zalała się łzami


-N-no już, już Lucy-powiedział przytulając ją- Nic się nie stało, ja tylko żartowałem
-N-napraw-wdę?-zapytała łamiącym serce głosem
-Naprawdę!-powiedział
-T-to znaczy, że ani-cha pozwoli zrobić loterię?-zapytała
Westchnął tylko i pokiwał twierdząco głową
-To świetnie!-wykrzyczała, a po zapłakanej Lucy nic już nie zostało


-A ja głupi dałem się nabrać na kobiece sztuczki-powiedział załamując się

--------------------------------------------------

Jak widzicie kolejny rozdział przed wami. Zaciskając pośladki udało mi się troszeczkę zmienić zapisaną fabułę i dodałam obrazeczki. W zakładce
 " POSTACIE " będą już jacyś bohaterowie
Do następnego!


Rozdział 1 - Natsu Drangell Zwany Salamander

Tak więc ten rozdział dedykuję Roszpunci, która nie wiadomo jak dowiedziała się o tym blogu. 

----------------------------------------------------------

-Panie Drangell, potrzebuje pan raczej cudów niż pożyczki
Drobny bankier popatrzył na Natsu znad okularów w złotych oprawkach i obdarzył go nadzwyczajnie uprzejmym spojrzeniem.
Już drugi raz w ciągu ostatnich tygodni Natsu "Salamander" Drangell był zmuszony patrzeć na takie oblicze bankiera.
-Ciekawe jakbyś się czuł gdybym przyłożył ci- powiedział w myślach Natsu mają wielką ochotą przyłożenia bankierowi prostym i idealnym ciosem w nos.
Jednakże tylko wstał, wsuną papierki do teczki, podziękował słowami ledwo powstrzymując się od nieprzeklinania i wyszedł. Po chwili znalazł się na ulicy, gdzie miał na niego czekać wspólnik, Gray Fullbuster
-Jak ci poszło?- szczupły Amerykanin oderwał się od słupa, o którego się opierał, lecz natychmiast znieruchomiał, dostrzegając złowrogie błyski w zielonych oczach Natsu- Nie udało się nie?-zerwał z głowy czapkę i trzasną nią o ziemię- To fatalnie... stary beznadzieja...-westchną- Załatwiłem ci spotkanie, a ty przynosisz mi takie wieści. Musimy ....
-Nic nie musimy do kurwy nędzy- Natsu chwycił wspólnika za ramię i powstrzymał go przed szarżą na bank- Zrozum, zrobisz mu parą siniaków, potem psy zrobią je tobie, następnie będę musiał bronic twojej skóry, a za dwadzieścia lat obaj będziemy szczerbaci, zeszpeceni i jako dwa ludzkie wraki wyjdziemy z kicia
-Co teraz zrobimy?-zapytał Gray powoli się uspokajając-Nie mamy czasu. Te debile z urzędu nie będą kto wie ile czekać na papierki potwierdzające nasze prawa do tych ziem. Zgoda zal ...
-Znajdziemy innego bankiera- przerwał mu Natsu- A jeśli się nie uda, pójdziemy do następnego i jeszcze kolejnego. W Mangoli aż się roi od nich, a my potrzebujemy zaledwie jednego. Tego właściwego człowieka, który ma słabość do stadionów- chwycił Gray`a za ramię i pociągną za sobą- Albo ma za słaba głowę. Tak czy owak będziesz mi towarzyszył w wycieczkach po bankach 
-Nie-uciął. Zatrzymał się gwałtownie i popatrzył na wspólnika, który wyzywająco odwzajemniał spojrzenie. 
Przez chwilę toczyła się straszna niema wojna, który w rezultacie była z góry przesądzona- stalowe spojrzenie Natsu, było wręcz legendarne w okolicach całego Fiore, niemal tak legendarne jak jego niezależność
Natsu Drangell od wczesnej młodości musiał radzić sobie sam w świecie i w rezultacie jego dewizą stało się nieproszenie nikogo o pomoc. Lecz teraz, starając się zgromadzić ziemie i środki potrzebne do budowy stadionu, zrozumiał, że istnieję sprawy, w których jeden człowiek nic nie zdziała pomimo z pomocą siły woli, determinacji i zdolności. Z pewnością do takich spraw należało przedsięwzięcie tak kosztowne i złożone jak budowa stadionu
Przez ostatnie pół roku wraz z Gray`em przemierzali kraj w poszukiwaniu pieniędzy na przedłużanie umów, pozwalających na przeprowadzenie stadionu przez upatrzone ziemie, co miało zapewnić nadanie im państwowej ziemi przez radę. Byli tak blisko celu uzyskania potrzebnych pożyczek, kiedy cały plan szlag trafił, jako że potencjalni inwestorzy zaczęli nalegać ba przejęcie kontroli nad całym przedsięwzięciem. Zawiedzeni właściciele kopalń diamentów, potentaci handlu psami z Crokus City i bankierzy z Street Dragon patrzyli, jak Natsu Drangell udaje się coraz bardziej na Wschód w poszukiwaniu kredytów nie obciążonych trudnymi do przebycia warunkami
Natsu był wściekły, że musi prosić obcych ludzi, w dodatku mieszczuchów, o pieniądze. Niezależny człowiek Zachodu aż się skręcał na myśl o tym, że musi przedkładać swoje mozolnie opracowane plany pod ocenę tych, którzy nigdy nie musieli w pocie czoła pracować na miskę strawy ani zastanawiać się czy dożyją wschody słońca w czasie zimowej nocy w górach. Nigdy nie ugiąłby karku, gdyby w grę wchodziło pozostawienie czegoś po sobie, własnego, trwałego, co mogłoby przynieść fortunę i pozwolić zaistnieć w świecie. Skoro był gotów na takie poświęcenie, uważał, że Gray Fullbuster również powinien być na nie przygotowany
-Rozumiem, że pójdziesz ze mną- twarz Natsu wyrażała zdecydowanie
-Zastanów się chłopie- powiedział Gray z silnym amerykańskim akcentem- Wiesz przecież, że faceci ze wschodu nie lubią interesów z Amerykaninami
-Tak, tak, wiec skoro jesteś tak bardzo amerykański, to popracuj nad sobą, bo nie mam zamiaru działać bez wspólnika- w oczach salamandra pojawiły się stalowe błyski- Bo chyba mam wspólnika

----------------------------------------------------------

Tak wiem rozdział miał się pojawić wczoraj, ale zasnęłam przy kompie. Miałam wczoraj taki męczący dzień: Olimpiada z Niemieckiego i dyskoteka. Mój Boże jak przyszłam do domu to padłam na łóżko i napisałam to co miałam napisać wcześniej, a przy rozdziale pierwszym padłam jak mucha. Wiem, że krótki ale muszę podzielić to opowiadanie 
Tak więc do zobaczyska ^^

środa, 26 lutego 2014

Prolog

Lucy Heartfilii nie brakuje dosłownie niczego. Jest niewiarygodnie bogata, piękna i inteligentna. Ma tylko jeden problem - nie potrafi podjąć decyzji
Nie potrafi powiedzieć nie ani biedakom oblegającym jej koncern, ani wynalazcą, którzy potrzebują wsparcia finansowego, żeby zrealizować swoje pomysły - czasami tak szalone jak latające samochody! - ani konkurentom, którzy są chętni na poślubienie ją.

---------------

A że mężczyźni często są zadufani w sobie, co więcej bywają na tyle głupi, by brak "nie" odczytywać jako "tak", to co najmniej trzech z nich jest przekonanych, że wkrótce będzie do nich należeć najbogatsza, najpiękniejsza, najinteligentniejsza i najsławniejsza dziewczyna w Fiore ... ona i jej fortuna

-----------------

Salamander Drangell, przystojny "marzyciel" z Crocus nie jest wyjątkiem: również on czegoś chce od Lucy. Tyle, że ona o tym nie wie, bo Natsu nie ma okazji jej o tym powiedzieć, przy każdym spotkaniu musi wyciągać ją z tarapatów i nawet nie wiedząc kiedy, sam w nie wpada

-----------------------

Co gorsza zalotnikami Lucy Heartfilia są : mafioza Laxus Drayer, diler Luke Women i reżyser Loki Leo 

Czy między młodymi ludźmi pojawi się jakieś uczucie? 
I czy pomimo przeszkód - w postaci zalotników - będą ze sobą szczęśliwi?
Tego dowiecie się w tym opowiadaniu

Hejka!

Jak widzicie postanowiłam zrobić nowego bloga ( brawo Martyna )
Jest to moje pierwsze i najwcześniejsze opowiadanie napisane w dzieciństwie. A moje koleżanki jak to przeczytały to nie dawały mi spokoju i kazały je publikować, więc tak jak za namową postanawiam opublikować moje dzieło.
Mam nadzieję, że się spodoba ^^
No to zaczynamy ;D