Wyłożona białym drewnem sala posiedzeń zarządu była wypełniona światłem popołudniowego słońca, zapachami woskowanego drewna, indyjskiego atramentu, wielkim księgozbiorem książek i nieustającym szumem potoku cyfr odczytywanym cichym kobiecym głosem
-Coraz więcej pieniędzy-pomyślała Lucy Heartfillia
-Technologia produkcji konserw ... sto trzynaście tysięcy. Nowy system palników gazowych w tym kwartale ... pięćdziesiąt siedem tysięcy. Aspiryna ... siedemnaście tysięcy. Inwestycyjne Beauty Company ... zyski doszły do ...
-Jeszcze więcej pieniędzy-pomyślała Lucy patrząc na cyferki
-... dziewięćdziesięciu sześciu tysięcy. Te maszyny do pracy sprzedają się jak ciepłe bułeczki- przez pomieszczenie przeszedł dźwięk pomruku kota- Samochody chłodne Krezus ... sto siedemdziesiąt dwa tysiące. Agrafki Kubusia Puchatka dla dzieci ... dwanaście tysięcy. Zyski huty szkła i srebra w Crokus ... dwadzieścia dziewięć tysięcy
-Wygląda na to, że ludzie polubili pić mleko w szklanych butelkach ozdobionych porcelanowymi dodatkami-pomyślała Lucy
-Światło druk Geneva ... jak dotąd osiem tysięcy.
-Cała lawina zysków!-wykrzyczała w myślach Lucy
-Krótko mówiąc, zgromadziłam kolejny stos kasy- oznajmiła głośno swojemu kotu Happy`emu, który bawił się gęsim piórem
Lucy odchyliła się w fotelu, stojącym w honorowym miejscu przy stole, popatrzyła się jak przez duże okna wpada salwa światła i zastanowiła się nad sprawozdaniem. To co przeliczyła wynosiło ... czterysta dziewięćdziesiąt dwa tysiące. Prawie pół miliona. To co policzyła i jaka liczbę uzyskał nie było dla niej wielkim zaskoczeniem. Zawsze miała szczęście do pieniędzy. Oczywiście dotyczyło to każdego przedsięwzięcia jakie postanowiła sfinansować, ale pewna liczba inwestycji przynosiła tak duże zyski, że w ciągu minionych ośmiu lat jej majątek ze znacznego stał się niewyobrażalnie duży
Na widok długich rzędów cyfr bilansu poczuła dreszczyk emocji
Głęboko zaczerpnęła powietrza
-Otwórz Się Bramo Do Koziorożca: Capricorn- nie użyła kluczy, bo kluczy nie miała tylko swoją nową mocą.
Koło niej pojawił się gwiezdny Duch, który był dla niej jak ojciec, którego straciła
-Doskonale-powiedział duch z przekonaniem- Po prostu doskonale
Na jej twarz zagościł uśmiech ulgi
-Usiądź Capri-powiedziała do Ducha i zaczekała aż usiadł- Teraz przejdźmy do interesów
Duch uniósł brwi
-Przecież właśnie tym się zajmowałaś
-Zajmowałam się stałymi inwestycjami-oświadczyła zamykając dokumenty- To mogę sama przejrzeć wieczorem. Myślę, że nadszedł czas na omówienie nowych
Capricorn zesztywniał na dźwięk tych słów i popatrzył na drzwi, przypominając sobie o ludzkim zbiorowisku, przez które musiałby się przedzierać gdyby był człowiekiem. Lucy zamierzała rozdać pieniądze. Jak zwykle.
Zdarzało się to niezmiennie po każdym z ostatnich posiedzeń zarządu Heartfillia Companies. Zapewne była to reakcja na nużące recytacje zestawień rachunkowych, może wielkość posiadania majątku wprawiała Lucy w stan oszołomienia, a może po prostu dawały o sobie znać wychowanie i dziedziczne obciążenie. cokolwiek to było, sprawiało, że po przeliczeniu nader optymistycznych sprawozdań finansowych u Lucy Heartfilli występował gwałtowny atak Filantropi. Nalegała na to, by szeroko otwarto zarówno bramu koncernu jak i skarbiec Heartfillia Companies; i zapraszała wszelakiej maści interesantów z Mangoli, by przedstawili swoje propozycje
A ci przebywali nieznacznie ochoczo. Byli wśród nich ludzie marzący o karierze finansistów, spekulanci giełdowi, niedoszli inwestorzy, reformatorzy społeczni, pośrednicy handlowi i można było by tak wymieniać w nieskończoność. Można było odnieść wrażenie, że po prostu wszyscy mają jakąś propozycję dla "patronki postępu" w Mangoli. Tego dnia już od świtu tłum mieszkańców miasta owładniętych duchem przedsiębiorczości gromadził się pod bramą koncernu Heartfilli; szczelnie wypełniając korytarz na piętrze, szerokie schody, hol na parterze i wylewał się na ulice.
Lucy odwróciła się w stronę fotela przy oknie, w którym siedział Happy. Wygodny fotel, ciepłe słońce i znudzenie wprawiło go w stan lubego odrętwienia
-Happy-zwróciła się do niego Lucy- Happy
-Coo....?- poderwał się gwałtownie mrużąc oczy w jasnym świetle
-Numery!-ponagliła
Potarł twarz, rozejrzał się, jakby starając się sobie uzmysłowić gdzie się znajduje i dlaczego jest niespokojny. Sięgnąwszy po kieliszek mleka spojrzał na nią bystrymi oczami
-Jesteś pewna, ze chcesz to zrobić?- jej kot pytająco uniósł wzrok, stawiając kieliszek na stole
-Absolutnie pewna-powiedziała wstając- Obmyśliłam znacznie lepszy sposób przyjmowania interesów. Postanowiłam urządzić ... - obecny w sali Capicorn wstrzymał oddech-... loterię
-Loterię?-Capri obrzucił ją zdziwionym spojrzeniem
-Ehhhe...-pokiwała twierdząco głową
Capricorn złapał się za głowę i popatrzył na nią niedowierzającym wzrokiem
-Czyś ty na głowę upadła?!-wrzasnął-Loteria! Naprawdę! To jest XXI wiek, a nie XVIII. Kobieto masz dziewiętnaście lat i wymyślasz rzeczy, których by nawet niemowlak nie powiedział!
-A-ale ani-chan (Oni-cha) ... -szepnęła zrozpaczonym głosem- A-ani-cha m-mnie nie k-kocha?-zapytała dziecięcym głosem
Ten popatrzył na nią jakby postradała zmysł
-Co ty do cholery robisz?-zapytał szorstkim głosem
-A-ani-cha mnie nie k-kocha!-wykrzyczała i momentalnie zalała się łzami
-N-no już, już Lucy-powiedział przytulając ją- Nic się nie stało, ja tylko żartowałem
-N-napraw-wdę?-zapytała łamiącym serce głosem
-Naprawdę!-powiedział
-T-to znaczy, że ani-cha pozwoli zrobić loterię?-zapytała
Westchnął tylko i pokiwał twierdząco głową
-To świetnie!-wykrzyczała, a po zapłakanej Lucy nic już nie zostało
-A ja głupi dałem się nabrać na kobiece sztuczki-powiedział załamując się
--------------------------------------------------
Jak widzicie kolejny rozdział przed wami. Zaciskając pośladki udało mi się troszeczkę zmienić zapisaną fabułę i dodałam obrazeczki. W zakładce
" POSTACIE " będą już jacyś bohaterowie
Do następnego!